'
Temat dniaAkcja krwiodawstwa 7 kwietnia 2024 roku Bezpieczeństwo publiczneAwans st. bryg. Piotra Gadowskiego na stanowisko Zastępcy Małopolskiego Komendanta PSP Bezpieczeństwo publiczneWażny komunikat bezpieczeństwa!
Województwo MałopolskieWielkanocne śniadanie dla Samotnych

Był(a) sobie raz...(Remanent)Drukuj



No proszę, ani się obejrzałam, a nowy rok już nabrał rozpędu. Karnawał - zarówno ten obyczajowy jak i polityczny – w pełni, mnożą się supernowe wydarzenia wszelkiej maści, przychodzą kolejne radości i smutki. Trudno człowiekowi ogarnąć teraźniejszość, więc czy jest sens wracać do przeszłości? Mimo obiekcji zaryzykuję, bo czuję potrzebę uzupełnienia tematu rozpoczętego w ubiegłym (!) roku, a traktującego o naszych uzdolnionych artystycznie ziomkach. Napisałam o kilkorgu, ale na pewno byli też inni, może nawet jeszcze bardziej utalentowani, którzy jednak nie zaistnieli poza najbliższym otoczeniem.

Kto na przykład pamięta Józię Trzęsiec, dziewczynę z Trawnik, córkę Franka, z oczywistych względów zwanego Kulawym, oraz Gienki (stąd „Józia od Gienki”)? Chudziutka jak jej mama, zawsze w chustce zawiązanej pod brodą, długiej sukience i równie długiej, kretonowej zapasce, nieśmiała, chyba nawet lekko ograniczona umysłowo, stawała się kimś innym, gdy trzeba było coś narysować. Jej miniaturowe obrazeczki, niezwykle trafnie ujmujące kształty ludzi, budynków, drzew, budziły w nas podziw podszyty zazdrością. Gdyby żyła w innym środowisku, może też gdyby była chłopcem, miałaby większe szanse rozwinąć się jako malarz – prymitywista nie gorszy –być może- od słynnego Nikifora. Ale było jak było, więc po kilkuletniej nauce w szkole pomagała rodzicom w małym gospodarstwie, pasła krowy nad Wisłą, robiła masło w wielkiej maślnicy, sporządzała białe sery w trójkątnych woreczkach, żeby je sprzedać w Brzesku na jarmarku. Czy kiedykolwiek jeszcze sięgała po kredki i ołówek? Może czasem w zimowe, długie wieczory? Owszem, przypominała o swoim istnieniu, ale w całkiem inny sposób. Otóż każdego roku przy okazji święta Wniebowzięcia dźwigała do kościoła olbrzymi snop ziół, prowokując wszystkich do pochwał tym bardziej, że jej mama niosła snop jeszcze większy.



No i tak żyła sobie Józia bezpieczna przy swoich rodzicach, w pełnej symbiozie z nadwiślańską przyrodą, nieświadoma zagrożeń świata zewnętrznego. Naturalną koleją rzeczy przyszedł jednak kres sielanki. Zmarł Kulawy Franek, Józia została z nieporadną życiowo i nie całkiem sprawną fizycznie matką. Doraźną pomoc organizowała im miejscowa społeczność, między innymi za pośrednictwem uczniów grobelskiej szkoły, później, podobno staraniem miejscowego sołtysa, umieszczone zostały na dożywotni pobyt w jakimś krakowskim domu pomocy społecznej. Po ich chałupince dawno nie ma śladu, nie dysponuję też, oczywiście, żadną autentyczną ilustracją do tej postaci, ale przy okazji proponuję spojrzeć na „odnalezione” u krewnych i przyjaciół (wszystkim w tym miejscu pięknie dziękuję) dziełka: Piotra Dymurskiego (Chrystusik Frasobliwy) oraz Antoniego Wydry (Przedwiośnie).

To dawne, zamknięte karty. Okazuje się jednak, że i obecnie znaleźć można w naszej wsi osoby, zwłaszcza płci żeńskiej, którym nie wystarcza status przykładnych strażniczek domowego ogniska, a które odczuwają potrzebę wyrażania swoich uczuć i przeżyć w bardziej oryginalny sposób. Jest na przykład pani Maria Klasa, autorka wielu okolicznościowych i refleksyjnych wierszy, w tym „Starości”:


Kiedyś ty przyszła do mnie znienacka i zawładnęłaś moją osobą?
Nie mogę w żaden sposób pogodzić się z tobą!
Ty jesteś brzydka i pomarszczona, zrzędna, kłótliwa i schorowana,
A ja to przecież nie jestem taka ostatnia jeszcze pokraka.
Staram się, a może udaję, że dobrze widzę, że krzepko chodzę.
Lecz przyznać muszę z całą pewnością, że mnie pochłaniasz z wielką godnością.
Niby niewinnie i pomalutku, lecz konsekwentnie i aż do skutku.



Jest również inna, pragnąca pozostać anonimową, babcia, (zaznaczam, że całkiem młoda), która dla swoich wnuczek napisała tekst piosenki śpiewanej podczas lokalnego Święta Rodziny:

Moja wioska Grobla, piękna okolica, każdy, kto tu bywał, to się nią zachwycał.
Z jednej strony Wisła jak wstęga szeroka, z drugiej zaś jest puszcza, a w środku ma wioska.
Jest tu moja szkoła, do której uczęszczam, uczę się w niej pilnie, bym była mądrzejsza.
Mamy dom kultury i bibliotekę, z której korzystamy, zdobywamy wiedzę.
Kościół także piękny stoi w środku wioski, jest wszystko, co trzeba, by rosnąć dla Polski!
Jestem więc szczęśliwa i bardzo wesoła, bo wszystkich, co kocham mam tu dookoła.
Jest ze mną i siostra, i mama, i tata, i babcia, i dziadziuś – tylko nie mam brata!
Wszystkim dzieciom życzę, by tak samo miały, żeby młode lata szczęśliwie spędzały!

Podejrzewam, że podobnych twórczyń (a może i twórców), niekoniecznie w dziedzinie poezji, znalazłoby się więcej i oby tak było. Oby młode pokolenia znajdywały kiedyś w szufladach skarby, świadczące o wrażliwości i bogatym życiu wewnętrznym swoich przodków.
Z optymizmem - Maria Teresa

PS. Jak zwykle czekam na sprostowania i uzupełnienia.

Komentarze

#1 | emo dnia 11 lutego 2015 20:56
W każdym środowisku wyrasta jakiś osobnik obdarzony wyróżniającą się cechą. Jeżeli jest to silna osobowość mamy "Nikiforyzm". Innym potrzebne jest wsparcie, aby ich talenty rozwijały się. Pani Maria przybliża nam grobelskie indywidualności. I to jest dobre. Nie szukając daleko na kartach przeszłości, współcześnie w Trawnikach, dawniej Górce, - podegrodzia kasztelańskiego grodu Grobla, wyrasta nam utalentowana sportsmenka, która obok zdobywania zawodu, rozwija swój talent sportowy. Duże uznanie, bo przysłowie mówi, że; "Condit regna labor", - trud buduje królestwa.
#2 | Zdzislaw dnia 11 lutego 2015 21:44
Czytam wszystkie artykuly z wielkim zaiteresowaniem--to za sprawa autorki odkrywamy dawnych mieszkancow i ich zamilowania na nowo.
W opisie zdarzen zauwazamy zdolnosci pisarskie -serdecznie pozdrawiamy i czekamy na dalsze.
#3 | W.B. dnia 18 lutego 2015 16:07
Z przyjemnością przeczytałam i podziwiam Autorkę.

Dodaj komentarz

Nick:




Reklama

Pogoda

pogoda

Ankieta

Brak przeprowadzanych ankiet.