'
Temat dniaUwaga Cykliści! Gravel Karp Adventure w Osieku Powiat BocheńskiRozstrzygnięcie konkursu dla NGO w zakresie kultury, sportu i turystyki Gmina DrwiniaUroczystości 70 - LECIA OSP Niedary połączona z odsłonięciem tablicy pamiątkowej Franciszka Gajosa
Bezpieczeństwo publiczneUWAGA! Akcja ochronnego szczepienia lisów przeciwko wściekliźnie

A jak będzie słońce...Drukuj


„A jak będzie słońce i pogoda, pójdziemy se razem do ogroda…”. No oczywiście, można „do ogroda”, przecież pełnia lata i sezonu urlopowego. Ale dlaczego tak skromnie? W ogrodzie za gorąco, zbyt blisko domu, zbyt zwyczajnie, więc raczej chyba na plażę w Bobrowym Rozlewisku, nad Mazurskie Jeziora, nad Bałtyk? Co tam Rozlewisko, co tam Mazury i Bałtyk! Nie lepiej na Riwierę Francuską, albo wręcz na Florydę? Czyż nie jesteśmy obywatelami Europy bez granic, bez wiz, bez paszportów? Nie żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku, wieku ogólnej szczęśliwości, pokoju i dostatku? Czyż nie mamy - niezależnie od miejsca zamieszkania i statusu społecznego - prawa do godnego wypoczynku? Bez wątpienia prawo mamy, choć możliwości niekoniecznie.




Przejdźmy do konkretów. Co robisz w lipcową niedzielę Mieszkańcu drobnorolnej podkrakowskiej wsi, żeby się zrelaksować? Czy – jeżeli jesteś statecznym gospodarzem – wzorem swoich przodków po spełnieniu obowiązków religijnych szukasz chłodnego zakątka, by podrzemać wśród usypiającego brzęczenia owadów? Czy po zelżeniu upału pójdziesz spacerkiem nad Wisłę zahaczając po drodze o swój zagon zboża, bo może już nadaje się „pod kosę”? A może zdążysz jeszcze, „ku wieczorowi”, posiedzieć pod lasem na szlabanie i w cieniu starego dębu, z równie spracowanymi kolegami podyskutować o polityce?

A Ty, Szanowna Gospodyni? Czy uda Ci się tych kilka godzin między południowym i wieczornym obrządzaniem „gadziny” wykorzystać na całkowite oderwanie się od powszednich obowiązków, wymoczyć wreszcie swoje sfatygowane codzienną dreptaniną stopy, poplotkować trochę z sąsiadką? A może, pogwałciwszy Dzień Święty, siądziesz w chłodnej komorze i ubijesz masło w „maśniczce”? Wszak w poniedziałek jarmark w Brzesku - parę złotych za osełkę bardzo się przyda.

Także Wy, Młodzi , czy pójdziecie gromadnie na nieszpory, żeby prześcigać się (chłopcy kontra dziewczyny) w możliwie najgłośniejszym śpiewaniu psalmów, po czym powędrujecie na cmentarz pełniący funkcję parku, albo grupkami siądziecie gdzieś w cieniu, oddając się niewinnym flirtom?




Jakoś nie widzę Cię, współczesny Groblaninie, ani Ciebie, dzisiejsza Groblanko, w takiej scenerii sprzed wieku. Obowiązki rodzinne i uroczystości kościelne owszem, niezmiennie aktualne. Ale poza tym kuszą inne, nieznane dawniej atrakcje: a to Gminne Zawody Wędkarskie lub Konne o Puchar Wójta, a to Święto Lasu, a to Jubileusz Orkiestry, występy dziecięce, pokazy strażackie. Możesz w nich uczestniczyć nie tylko kibicując; możesz zdobywać nagrody zarówno w różnego rodzaju wyścigach, jak i demonstrując kulinarne specjały swojego KGW. Przecież, zwłaszcza jeżeli zaliczasz się już do seniorów, czasu masz sporo. Nie musisz wychodzić z kosą, żeby zebrać zboże ze swoich zagonków, bo jeżeli je jeszcze uprawiasz, zamówisz kombajn, który załatwi sprawę w ciągu godziny. Nie martwisz się o chlewiki, obórki, kurniki pełne kwiku, ryku, gdakania, gęgania.



Może zatem zapisałeś się na studia w UTW i pojedziesz na spotkanie kolegów z podobnej uczelni? Może nawet trenowałeś co nieco, by startować na Spartakiadzie Seniorów? Wszak tak niewiele jest na wsi okazji do rozruszania mięśni i stawów. Nie to co dawniej, kiedy letnią porą trzeba było wstać o bladym świcie i wyruszyć w pole. Tam dopiero była gimnastyka! Skłony, skręty, wymachy, podnoszenie ciężarów… No i „siódme poty” skutecznie usuwające nadmiar płynów z organizmu bez odwiedzania siłowni.

Odeszło to wszystko w daleką przeszłość, zmienił się tryb życia, świat można oglądać nie tylko na coraz większym ekranie telewizora.

„A może byśmy tak, najmilsza, wpadli na dzień do Tomaszowa?”. Czemu nie, można do Tomaszowa, do Zabierzowa, Krakowa, czy jeszcze innego –owa. Przecież w stodółce przerobionej na garaż stoi połyskliwa bryka, wystarczy kupić odpowiednią ilość paliwa i „hajda trojka!”

„Pamiętasz Capri, tę wyspę kochanków?”. Piosenkę z tym tekstem śpiewała grobelska młodzież jeszcze przed wojną, dziś może poznać samą wyspę „osobiście”. Autostrady, biura podróży, całe stada samolotów kuszą, zachęcają, obniżają ceny. „Wsiadaj, bracie, dalej, hop!” – broń Boże jednak autostopem, zasługujesz na choćby odrobinę luksusu. (– Jak spędziłaś, Basiu, ostatni długi weekend?- A wyskoczyłyśmy z koleżankami do Barcelony. Samolotem oczywiście.)




Czuj się więc, Drogi Obywatelu, wreszcie dowartościowany. Wystarczy, że Twoi pradziadkowie jechali półkoszkiem na odpust do odległej parafii, albo bryczką na wesele w trzeciej wsi. Wystarczy, że dziadkowie gromadnie , najpierw wozami do Wieliczki, potem pieszo do Kalwarii pielgrzymowali, by w podzięce za udane zbiory przejść dróżkami Męki Pańskiej. Dzisiaj do samego Watykanu Cię zawiozą, spotkanie z Ojcem Świętym zorganizują, przy okazji obce kraje pozwolą pooglądać z okien autokaru. Chyba, że z jakichś powodów poczujesz potrzebę fizycznego umartwienia i pójdziesz pieszo na Jasną Górę.

Nie da się jednak zapomnieć, że poza Tobą, Dorosłym, jest jeszcze zmęczone, albo, co gorsza, znudzone Dziecko. Dziecku trzeba dać parę złotych na wycieczkę do teatru, wysłać na wakacyjne zajęcia w czytelni, a czasem zawieźć gdzieś, gdzie dotąd nie było, choćby do Inwałdu lub Zatora. Jeżeli Dziecko ma jeszcze jakąś prababcię i potrafi słuchać jej opowieści, to może się dowie, że dawno, dawno temu władze organizowały na czas żniw tzw. dziecińce, aby rodzice mogli spokojnie zbierać zboże, którego „każdy kłos był na wagę złota”, i na które „czekała socjalistyczna ojczyzna”. To były placówki dla maluchów, nieco starsi mieli poważne obowiązki z pasieniem krów na czele. A jeżeli prababcia sięgnie pamięcią jeszcze głębiej, to przypomni prawnuczkom, że ongiś dzieci z biednych rodzin chodziły (boso) po ścierniskach i za pozwoleniem właścicieli zbierały kłosy przeoczone przez żniwiarzy. Nie, nie dla zabawy – na chleb!. O zgrozo, nie było wtedy komputerów, słowo „komórka” miało całkiem inne znaczenie, nie było nawet telewizorów!!! Na szczęście to było strasznie dawno, więc może i nieprawda?




Jeśli jednak prawda, to dzisiaj chyba mamy raj?. Oj, może byśmy się zgodzili z tym stwierdzeniem, gdyby… Gdyby zawsze wystarczało groszy na paliwo i choćby najtańsze bilety, gdyby nie było strachu przed wypadkami drogowymi, przed egzotycznymi terrorystami, a i swojską chuliganerią, gdyby nie trzeba było niejednokrotnie pracować przez cały weekend, albo opiekować się wnuczkami, bo pracują ich rodzice, gdyby nie dokuczał tradycyjny, wiejski reumatyzm, o innych chorobach nie wspominając, gdyby…




No cóż, nie ma raju na tej Ziemi, ale przecież ciągle jeszcze można „pójść se do ogroda”, rozżarzyć węgielki, zgrillować kiełbaskę, pożywić się w towarzystwie krewnych i znajomych. O takiej „oczywistej oczywistości”, jak czynny lub bierny udział w meczu piłki nożnej na wiejskim stadionie, nie wspomnę. Godne warunki uprawiania co najmniej tej jednej dyscypliny sportu władze gminy muszą, pod groźbą przegranych wyborów, zapewnić mieszkańcom na równi z innymi podstawowymi potrzebami. Ostatecznie można także w samotności odetchnąć powiewem z nadwiślańskich pól, wystawić twarz do słońca, a w ciepły, letni wieczór zapytać słowami dawnego szlagieru: „Powiedz mi, mój Księżycu, dlaczego masz bladą twarz?” No i liczyć gwiazdy, nie przyćmione przez światła wielkiego miasta.

Dobranoc, miłego wypoczynku we własnym łóżku, na własnych śmieciach. Nie ma jak w domu!
Maria Teresa

Komentarze

#1 | W B. dnia 21 września 2015 22:04
Pięknie napisane.Wielkie uznanie dla piszącej.

Dodaj komentarz

Nick:




Reklama

Pogoda

pogoda

Ankieta

Brak przeprowadzanych ankiet.